PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1104}

Dziecko Rosemary

Rosemary's Baby
7,7 148 738
ocen
7,7 10 1 148738
8,4 43
oceny krytyków
Dziecko Rosemary
powrót do forum filmu Dziecko Rosemary

Kolejny raz obejrzałem film, tym razem już pod katem interpretacji zawartej w opisie autorstwa Diany:
http://www.filmweb.pl/topic/616504/Aktualny%2C+klimatyczny%2C+%C5%9Bwietny+warsz tatowo.html
która odrzuca "prawdziwość" przedstawionych wydarzeń (Szatan na Manhattanie), przypisując je rozwojowi choroby psychicznej bohaterki (schizofrenia maniakalna).
Oczywiście, dla człowieka trzeźwego, wszelkie wizje magiczne i satanistyczne będą tylko polem do obserwacji psychologicznej i socjologicznej. Polański wręcz kusi wejściem na tą ścieżkę, nie dopowiadając wszystkiego, dając nam możliwość chwycenia się racjonalnej wykładni zdarzeń.
Ale jednak, mimo wszystko: nie kupuje tej interpretacji. Zbyt wiele, moim zdaniem, przemawia przeciwko niej.
Pierwsza rzecz: przynależność gatunkowa. Film jest horrorem, nie dramatem psychologicznym, albo inaczej: nawet "czytając" wydarzenia w aspekcie psychologicznym, należy pamiętać o głównym gatunku, do którego należy film.
Dalej: skro wizje satanistyczne miały by być wyłącznie tworem wyobraźni Rosemary, wszystko, co obserwujemy niepokojącego należało by traktować jako przefiltrowane przez jej spojrzenie.
Ale w filmie mamy sceny, w których najwyraźniej patrzymy oczami bohaterki, ale również takie, gdy jesteśmy prowadzeni przez bezstronna kamerę. Wtedy zauważamy dziwne gesty, spojrzenia i słowa Gusa, jego nienaturalny język ciała zdradza istnienie spisku, już wówczas, gdy Rosemary niczego nie podejrzewa. Więcej, w wielu przypadkach( specjalnie to obserwowałem)jedynie widz zauważa niepokojące sygnały, podczas gdy Rosemary ich nie widzi.
Ostatnia scena, gdy Rosemary udaje sie do mieszkania satanistów, aby odkryć prawdę... Widzimy, jak na jej oczach podejrzenia oblekają się w ciało. Czy można tą scenę traktować jako majaki chorego umysłu? Usprawiedliwienia męża? To, jak Rosemary pluje mu w twarz? Podchody Romana? Przerażenie matki, gdy pierwszy raz widzi oczy swego syna?
To wszystko miało by być tylko majakiem schizofreniczki? Tylko, moim zdaniem, nic nie wskazuje na tą interpretację.
Polański zostawia tylko mała furtkę dla niedowiarków: nie pokazuje czarciego syna. Nie widzimy jego diablich oczu, rączek, nóżek... Choć obecni tam o nich mówią... Zbiorowa autosugestia...?
Chorobą psychiczną jest podyktowane postępowanie Carol w innym filmie Polańskiego, we "Wstręcie". Ale w "Dziecku Rosemary" obserwujemy jak Diabeł płodzi swego ziemskiego potomka.

ocenił(a) film na 9
hauser

Spierać się nie mam zamiaru. :) Dlaczego mamy odbierać sobie przyjemność czytania dzieła na różnych płaszczyznach, zależnie od własnych przekonań? Że film można odebrać jako studium schizofrenii to przecież zresztą nie tylko mój pomysł, o to spierali się krytycy już nie raz. Napisałam przecież w którymś komentarzu, że każda z dwóch interpretacji będzie miała rację bytu.

Kwestia przynależności gatunkowej akurat mało mnie przekonuje - to tylko etykietka, którą ktoś tam kiedyś przyczepił. A perspektywa "bezstronnej kamery"? Ten zabieg tylko potęguje dwuznaczność. No i dobrze. O to właśnie chodziło. Przecież Rosemary nie musi widzieć wszystkiego, wystarczy, że to co widzi, wpasowuje się idealnie w jej rojenia. My widzimy czyjeś zachowanie, które - owszem, może i jest dziwaczne, ale to nie oznacza od razu manifestacji sił nadprzyrodzonych, tymczasem dla Rosemary wynik tego zachowania jest już perfekcyjnym dopełnieniem jej obaw.

Ale przekonywać Cię nie zamierzam. :) I nawet nie chcę. Zbyt dobry i przewrotny jest to film, by go trywializować i odzierać z jego dwuznaczności. :)

ocenił(a) film na 8
Diana

OK, mamy prawo do różnicy poglądów, to oczywiste. Najważniejsze, żeby spierać sie na argumenty, bo z tym, jak wiesz dobrze,bywa różnie.
Mógłbym odwołać się do ks. Iry Levina, gdzie diablość dziecięcia Rosemary jest oczywista. Ale to argument niekonieczny, bo przecież Polański nie musiał wiernie trzymać sie wizji z powieści, prawda?
Moim zdaniem, w samym filmie jest więcej przesłanek, które bronią autentycznego satanizmu wydarzeń.
Piszesz: "My widzimy czyjeś zachowanie, które - owszem, może i jest dziwaczne, ale to nie oznacza od razu manifestacji sił nadprzyrodzonych, tymczasem dla Rosemary wynik tego zachowania jest już perfekcyjnym dopełnieniem jej obaw."
W tym rzecz cała, że wielu z tych sygnałów Rosemary na bieżąco nie dostrzegała/ignorowała - widział je tylko widz (mówię to na podstawie wczorajszej emisji filmu, który oglądałem głównie pod tym katem) toteż nie mógł wpływać na interpretację spisku, która pojawiła sie w trakcie filmu...
Niedopowiedzenie buduje aurę filmu, gdyby nie ono, byłby zbyt jednoznaczny, oczywisty, może wręcz płaski.
Czy gdyby w ostatniej scenie jednak pojawiło się diable dziecię, uwierzyłabyś w obecność Szatana w życiu Rosemary?
Chyba nie, bo tak jak ja tłumaczę rozwój historii ingerencją Złego i jego sług, Ty znajdujesz uzasadnienie w zakłóceniach mózgu: w obu przypadkach strony odrzucają wszystko, co nie pasuje do ich przekonań.

ocenił(a) film na 9
hauser

Powieści nie czytałam, więc powoływać się na nią nie mogę, ale wiem, że wielokrotnie zwracano uwagę na to, iż Polański do pierwotnej, jednoznacznej wymowy książki dodał swoją własną koncepcję drugiego dna.

Niestety nie jestem w stanie wskazywać na szczegóły, masz nade mną tę przewagę, że film widziałeś wczoraj, a ja kilka miesięcy temu i pojedynczych scen po prostu w detalach nie pamiętam. Nie mogę się jednak zgodzić, iż fakt, że nie każdą scenę obserwujemy oczami Rosemary świadczy, iż przekreślona zostaje całkowicie możliwość interpretacji w kategoriach psychologicznych. Tak jak napisałam - dziwaczność zachowań osób otaczających Rosemary jest niezaprzeczalna, ale ludzie zachowują sie przecież dziwacznie, my to widzimy, niekoniecznie jednak sięgamy po irracjonalne wyjaśnienia. Ten zabieg był wręcz konieczny - jedni, jak Ty, zobaczą w zbyt wielu zbiegach okoliczności spisek, inni - niezwykle mało prawdopodobny, lecz możliwy ciąg pewnych zdarzeń.

Pytasz: "Czy gdyby w ostatniej scenie jednak pojawiło się diable dziecię, uwierzyłabyś w obecność Szatana w życiu Rosemary?" A niby czemu? Przecież schizofrenia obejmuje omamy. :) I jako omamy właśnie, pojawiające się w kulminacji epizodu psychotycznego Rosemary, a nie jako zbiorową autosugestię, interpretuję ostatnią scenę filmu. Ani tych osób, a diabła tam nie ma, jest tylko Rosemary i jej umęczony umysł.

ocenił(a) film na 8
Diana

No, właśnie: Ty po prostu nie wierzysz w Diabła...;)
więc jak możesz uwierzyć w jego obcowanie z Rosemary i czarciego potomka?

ocenił(a) film na 9
hauser

"No, właśnie: Ty po prostu nie wierzysz w Diabła...;)"

A, to swoją drogą. ;) No, ale pisać, że interpretacja dzieła jest konglomeratem naszych przekonań, doświadczeń, fobii, światopoglądu etc. nie będę, bo to truizm. :) A w tak niejednoznacznych obrazach tym bardziej dochodzi do głosu subiektywizm.

Natomiast nie do końca się z Tobą zgodzę; są przecież filmy (typowe horrory), które nie pozostawiają wątpliwości, np. "Egzorcysta" - łóżko trzęsie się tam wbrew zasadom fizyki na oczach kilku osób, a zachowań Regan w żaden sposób nie można wyjaśnić logicznie. I moja niewiara w diabła na nic się tu nie zdaje. :)

W "Dziecku Rosemary" nie ma nic, czego nie dałoby się wytłumaczyć zbiegiem okoliczności, dziwaczną konfiguracją zdarzeń itd. i chociaż niektóre mogą zastanawiać (ta pozostawiona rękawiczka, ta śmierć przyjaciela), w sumie nie wykraczają poza reguły prawdopodobieństwa, a jak wiadomo, dowolne zdarzenie, nawet najmniej prawdopodobne, o ile możliwe, może zajść w wystarczająco skomplikowanym układzie zmiennych (a takim jest z pewnością świat). I dlatego w świetle przyjętej przeze mnie interpretacji (jednej z dwóch możliwych, z czym nie polemizuję), finał nie rodzi dysonansu, jest przedłużeniem, niezbędnym wręcz dopełnieniem obrazu coraz bardziej popadającego w paranoję umysłu Rosemary. :)

ocenił(a) film na 8
Diana

"W "Dziecku Rosemary" nie ma nic, czego nie dałoby się wytłumaczyć zbiegiem okoliczności, dziwaczną konfiguracją zdarzeń itd..."

OK, rozumiem Twoją interpretację, ale ja - oglądając ten sam film przecież - dochodzę do odmiennych wniosków.
Czy Rosemary mogła po prostu popaść w psychozę?
Czy mogło jej się tylko roić o spisku,który zawiązano na nią i jej nienarodzone dziecko?
Czy Roman był tylko miłym staruszkiem z przekłutymi uszami, a jego żona zgrzeszyła nadmierna opiekuńczością?
Czy nie było amuletu z tanisem?
Czy Guy tak usilnie namawiał Rosemary do zjedzenia deseru, bo nie chciał urazić starszej pani...?
Ty widzisz we wszystkim projekcję szaleństwa Rosemary, ale ja go nie dostrzegam. Owszem, na początku nie bylo wiadomo, co sie kryje za tymi szczególnymi więzami Guya z państwem Castevet.
Dlaczego tak często sie do nich wymyka, dlaczego z takim obrzydzeniem dotyka,pod przymusem, brzucha ciężarnej żony. Dlaczego to z nimi konsultuje wszelkie kroki...
W "Wstręcie" również mamy do czynienia z projekcją szaleństwa Carol, ale tam nie mamy żadnych wątpliwości, że bohaterka popada w obłęd. Tu natomiast kolejne wydarzenia układają sie w przekonujący ciąg: dziecię Szatana przychodzi na świat. "Niech żyje rok 1966 - rok pierwszy..."
Tylko paranoją Rosemary i uznaniem, że to, co widzimy, jest filtrowane przez jej narastającą chorobę, można by uwiarygodnić racjonalny bieg zdarzeń. Czyli np. trzeba uznać, że choć Rosemary nie widzi dziwnych gestów, spojrzeń Guya (dostrzeganych przez widzów), to jednak jakoś je widzi...
Ale nie wydaje mi sie, żeby Rosemary miała tak absolutną władzę nad wszystkimi obrazami, które trafiają do widza. Że to jej paranoja imituje realność. To na ich (obrazów) podstawie sączą się kolejne informacje i poszlaki, zaś widz dochodzi do przekonania o istnieniu satanistycznego stowarzyszenia dużo wcześniej niż naiwna Rosemary...
(no tak, ale Ty tez widzem jesteś, a jednak tego przekonania nie podzieliłaś...;)

ocenił(a) film na 9
hauser

"ale ja - oglądając ten sam film przecież - dochodzę do odmiennych wniosków."

Gdyby tak nie było, nie mówilibyśmy wszak o perfekcyjnej dwuznaczności i geniuszu Polańskiego. :)

"Dlaczego tak często sie do nich wymyka, dlaczego z takim obrzydzeniem dotyka,pod przymusem, brzucha ciężarnej żony. Dlaczego to z nimi konsultuje wszelkie kroki... "

Pytanie można odwrócić. A dlaczego nie? :) Nie ma w tym nic niezwykłego, każdą z tych rzeczy można logicznie wyjaśnić. Może Guy faktycznie niezbyt wiele uwagi poświęca Rosemary, ale to przecież co najwyżej dowód jego dość słabej konstrukcji psychicznej i uciekania od problemów, a nie uwikłania w spisek. Natomiast dla Rosemary to kolejny klocek do jej układanki.

"Tylko paranoją Rosemary i uznaniem, że to, co widzimy, jest filtrowane przez jej narastającą chorobę, można by uwiarygodnić racjonalny bieg zdarzeń."

Tak też właśnie czynię. Od tego założenia przecież wychodzę. :)

"Czyli np. trzeba uznać, że choć Rosemary nie widzi dziwnych gestów, spojrzeń Guya (dostrzeganych przez widzów), to jednak jakoś je widzi..."

Bynajmniej. Dlaczego? Jak pisałam - dziwne zachowania mają tylko potęgować także u widza poczucie uwikłania w spisek (lub - w mojej interpretacji - unaocznić jak pewne prawdopodobne, choć niekonwencjonalne zachowania, mogą "tumanić i przestraszać" :)). Tych, które widzi i słyszy Rosemary, jest i tak dość, by utwierdzać ją w jej paranoi.

ocenił(a) film na 8
Diana

Nie bardzo wiem, dlaczego mąż miałby ze wstrętem (obrzydzeniem?) dotykać brzucha żony, skoro wcześniej usilnie starał się o poczęcie potomka...?
Reakcja Guya jest naprawdę niezwykła...jeśli przyjąć, że to on jest ojcem dziecka. No, właśnie: ale jeżeli wie, że ojcem jest Szatan, spontaniczna reakcja ciała wydaje się dość prawdopodobna.
Po chwili Guy śpiesznie ucieka, aby podzielić się wieścią z sąsiadami... przecież to oni cieszą sie najbardziej...
"Logicznie" wyjaśnić można każdą fantastykę kinową: choćby hipotezując, że ma miejsce w wyobraźni bohaterów. Ale tak zabić można każdy horror.
Jeśli chodzi o "klocki", z których Rosemary układa swoje podejrzenia: przyjmując (a ja sie ku tej interpretacji skłaniam), ze sataniści i spisek jednak istniały - całość jest zupełnie logiczna, nie zaś paranoidalna.
Już pisałem, że jest wiele momentów, których nie zauważa Rosemary, a które sa wychwytywane przez widza, momentów, (mignięć, spojrzeń, gestów), budujących przeświadczenie o zmowie wokół bohaterki. Podejrzenia Rosemary pojawiają się później.
Zastanawia mnie też, co według Ciebie jest tą "paranoja" Rosemary: niezwykła utrata wagi podczas ciąży, o której otoczenie mówi, że jest 'normalna'? Długotrwałe bóle, które nie są diagnozowane i lekceważone przez lekarza? To, ze doktor Sapirstein - wedle słów pielęgniarki - pachnie tanisem? Uciążliwe dąsy Guya, żeby w końcu zjadła mus od Minnie? Książka o czarach, którą otrzymuje od Hutcha? Sam Hutch i jego podejrzenia?
Dziwna, zażyła przyjaźń egotycznego Guya z sąsiadami, Guya, który przedtem nie przejawiał zainteresowania kontaktami z Minni i Romanem (sam mówił z niechęcią: nie zaprzyjaźniajmy się, bo potem się od nich nie uwolnimy")?
Czy naprawdę to wszystko ma być projekcją paranoi Rosemary?

ocenił(a) film na 9
hauser

Przede wszystkim nie pamiętam zupełnie wstrętu, o którym piszesz. No, ale, jak wspominałam, detali nie jestem w stanie przywołać.

"Logicznie" wyjaśnić można każdą fantastykę kinową: choćby hipotezując, że ma miejsce w wyobraźni bohaterów."

Absolutnie nie. W znakomitej większości horrorów nie da się, choćby we wspomnianym "Egzorcyście". Tam nie bohater, lecz właśnie bohaterowie dostrzegają rzeczy "nie z tej ziemi", a to wyklucza przecież jednostkowe szaleństwo. To, że reakcja Guya nie mieści się w Twoim wyobrażeniu reakcji przyszłego ojca, oczekującego z radością potomka, to zrozumiałe, ale nie jest to nic, co kłóciłoby się z psychologiczną prawdą o człowieku; są dziesiątki wyjaśnień - problemy w pracy, podświadoma obawa przed rolą ojca, konsternacja zachowaniem żony, etc.

Nie ma tu *nic* jednoznacznie nadprzyrodzonego i kłócącego się ze stanem współczesnej wiedzy czy nauki, co mogłoby podważyć możliwość odczytania na płaszczyźnie psychologicznej. Ciąg zaskakujących zbiegów okoliczności? Zdarza się. :) I to co zdrowa osoba by zignorowała lub czego by nawet nie zauważyła, u psychotyka układa się w idealny obraz własnej paranoi - na tym m.in. polega schizofrenia. Wszystko, o czym Ty piszesz: "niezwykłe", "dziwaczne", ja co najwyżej mogłabym zbyć machnięciem ręki i wzruszeniem ramion: "owszem, zaskakujące, ale przecież możliwe". I nie o to chodzi, że obserwujemy rzeczywistość oczami Rosemary, bo tak nie jest. Te zdarzenia mają miejsce w rzeczywistości, rzecz tylko w ich interpretacji. A pokazane są w sposób tak doskonale niepokojący z oczywistej przyczyny, która już tkwi poza rzeczywistością filmową - to świadomy zabieg twórców: skondensowanie przypadków, uwypuklenie konkretnych zdarzeń.

Nie musisz tej interpretacji podzielać, ale jej przynajmniej nie neguj, bo odbierasz Polańskiemu kawał talentu. ;) Podaj choć jedną rzecz, która, jak w innych horrorach, mogłaby być niezgodna ze stanem współczesnej nauki i prawami fizyki i w ten sposób jednoznacznie przekreślałaby moją interpretację? :) Nie wiem naprawdę, czemu tak usilnie chcesz udowodnić, że odbiór na gruncie racjonalnym nie ma sensu, skoro właśnie na dwuznaczności polega urok tego filmu. :)

ocenił(a) film na 8
Diana

No, rzecz do dyskusji: wstręt, obrzydzenie... może mniej dobitnie: niesmak, zakłopotanie (choć to chyba zbyt słabe określenia) - ale nie "lęk przed fizjologią", ale raczej paniczny w nastroju.
"Logiczne" wyjaśnienia ("dlaczego , u diabła ;) Guy brzydzi się swego dziecka?")- to hipotezy nieszczególnie osadzone w samym filmie, gdy tymczasem sama fabuła dostarcza nam bardziej narzucające sie wyjaśnienie zachowania męża.
Nie tylko Rosemary, ale tez Hutch dostrzega, ze "coś tu nie gra" - chyba, ze uznasz jego podejrzenia za oczywistą projekcję Rosemary...? ;)
Ta jedna rzecz, o którą prosisz: oczy syna Rosemary, których nie zobaczyliśmy. "Ma oczy jak jego Ojciec", mówi Roman... ( w książce są jeszcze czarcie ręce i nóżki...) Ale logicznie rozumując: może to jakaś mutacja, przecież się zdarzają? I cała fantastyka pryska jak bańka mydlana...;) No, i byłbym zapomniał: przecież cała ta kluczowa scena, w Twojej interpretacji, miała miejsce nigdzie indziej, jak w głowie biednej Rosemary...
Film opowiada głównie o rzeczach, których istnienie jest niepodważalne. Przecież ludzi wyskakują przez okna, piją napoje witaminizowane, noszą dziwne talizmany, spotykają się na satanistycznych sesjach, miewają bóle brzucha, ślepną z niewiadomych przyczyn, zamieniają sie krawatami, gubią rękawiczki, posyłają sobie książki o czarownikach, mieszkają w miejscach, gdzie popełniono zbrodnie, brzydzą się własnym potomstwem... To wszystko jest "normalne", zrozumiale i wytłumaczalne. To świat, o którym wiemy, w którego realność wierzymy.
Ale jeśli pojawi się w nim spółkowanie z Demonem i przyjście na świat czarciego dziecka? Co możemy zrobić? Może...zaprzeczyć? Skoro wiemy, ze to nie istnieje, jak mogłoby być prawdą? Wystarczy nasza szczera wiara. Aby nie uwierzyć w to, co zbyt niewiarygodne...;)
Na koniec: dwuznaczność odbioru filmu... Nie neguję, ze film umyka przed jednoznacznym złapaniem, ale daje poszlaki, moim zdaniem, wystarczające. Z Twym postulatem "nienegowania interpretacji racjonalnej" jest pewien problem. Bo jeśli "urok filmu polega na jego dwuznaczności" oznacza to, ze Ty musiałabyś przyjąć za możliwy irracjonalny tok zdarzeń...a tak chyba nie jest?

ocenił(a) film na 9
hauser

Ja w ogóle nie zarejestrowałam tego niesmaku czy zakłopotania.
Co do Hutcha - owszem, ale on jest tylko jeszcze jednym ogniwem, pasującym do wizji Rosemary. :) Starszy pan, akurat interesujący się okultyzmem, ot, taka pasja na stare lata. ;) Wpada na trop czegoś wyjątkowo ciekawego, niecodziennego, a w Rosemary dostrzega idealną partnerkę dla swoich dociekań.

Prosiłam o jakiś przykład działania mocy nadprzyrodzonych, ale przecież nie w scenie końcowej! Chodzi o wszystkie zdarzenia, które koncentrują się wokół "spisku". Oczywistym jest, że finał będzie dla osób, chcących w filmie widzieć rasowy horror, ostatecznym potwierdzeniem ich podejrzeń, a dla tych, preferujących tę drugą interpretację - po prostu omamem Rosemary. Na tym właśnie polega geniusz Polańskiego - nawet, wydawałoby się, jednoznaczne zakończenie, niczego nie rozstrzyga. :) Więc Twoje słowa o "mutacji" to tylko sprytna próba kpiny z mojej linii obrony, ale próba kompletnie nie z tej bajki. ;)

Sam przyznajesz, że wszystkie zdarzenia poza dwoma scenami - spółkowanie z Szatanem i kadry końcowe - to rzeczy jak najbardziej realne. No, właśnie. A spółkowanie zostało przecież pokazane tak, jakby chodziło o senne majaki Rosemary. O finale już pisałam. Czyli nie ma nic pewnego. Na dwoje babka wróżyła. Od początku do końca.

Do mnie przemawia właśnie ta interpretacja, bo - jak pisałam w moim oryginalnym komentarzu - miałam styczność z osobą w ostrym epizodzie psychotycznym. I... tak to właśnie wygląda. Sygnały są z początku niezwykle subtelne, trudno uchwycić początek. Czasem chory rzuca jakieś dziwne słowo, coś mu się z czymś kojarzy, dostrzega wokół siebie jakieś rzeczy, które umykają innym. Potem widzi coraz więcej, wszystko układa mu się w spójną historię, najczęściej taką, w której on sam jest prześladowany, np. przez kosmitów. Ten film to po prostu idealny obraz kliniczny schizofrenii paranoidalnej. :)

"Bo jeśli "urok filmu polega na jego dwuznaczności" oznacza to, ze Ty musiałabyś przyjąć za możliwy irracjonalny tok zdarzeń...a tak chyba nie jest?"

Jak najbardziej jest. Od początku pisałam, że w tym tkwi piękno tego obrazu. Oj, chyba nie czytasz uważnie. :) Powtórzę raz jeszcze - możliwa jest interpretacja na dwa sposoby, ja wolę ten racjonalny z przyczyn, o których pisałam w moim poprzednim komentarzu. Nie wiem dlaczego za wszelką cenę próbujesz udowodnić, że zebra jest czarna w białe pasy, a nie biała w czarne pasy? ;)

ocenił(a) film na 8
Diana

Po prostu przedstawiam swoje stanowisko i i obserwacje, to wszystko. Zakładam, ze żadne z nas nie przekona drugiej strony... ale prezentujemy dwie opcje i konfrontujemy je ze sobą. To chyba dobrze? (to z zebrą jest niezłe, postaram sie zapamiętać).
Jest jeszcze jedna interpretacja, może usiłująca pogodzić racjonalizm i irracjonalizm. Zakładamy, że sataniści są faktem nie imaginacja. Wierzą, ze Rosemary może stać sie matką szatana. Pozyskują męża obietnicami sukcesów i powodzenia, zaś Rosemary narkotyzują i w kultowym obrzędzie gwałci ja przebrany za Szatana wyznawca. Szatan jest przecież bezpłodny, z tego co czytałem. Ale może przecież posłużyć sie człowiekiem. Następnie Rosemary jest częstowana środkami, które ingerują w płód (czytaj: zniekształcenia fizyczne), stąd długotrwałe bóle. Na świat przychodzi "dziwne" dziecko, stad histeryczna reakcja matki, gdy pierwszy raz je zobaczy...
Nie ma schizofrenii Rosemary, nie ma też Szatana, jest natomiast spisek i obłąkani czciciele Zła z marzeniem o powołaniu Diablęcia do życia.
PS. Pomyliłem się w 1. kwestii: scena, w której ze strachem wyrywa rękę przyłożoną do brzucha Rosemary, ma miejsce wówczas, gdy dziewczyna oznajmia, ze czuje ruchy dziecka.

ocenił(a) film na 9
hauser

No, ale ten film, jak mało który, nie powinien być przedmiotem prób przekonywania "czyje na wierzchu", bo właśnie o dwupłaszczyznowość w nim chodzi (albo kilkupłaszczyznowość, jeśli dodać trzecie, zaproponowane przez Ciebie wyjaśnienie). Ja przecież nie negowałam układania się zdarzeń w spisek, tyle że ten spisek może być na dwa sposoby interpretowany i na każdy argument za, można przedstawić argument przeciw. To jest immanentna cecha tego obrazu, więc wszelkie spory są sporami o konstrukcję filmu, w założeniu przewrotną. To jak z powierzchnią rozszczepiającą światło: spojrzysz z jednej strony - zobaczysz fiolet, a ja patrząc z innego kąta - zieleń. Oboje mamy rację i oboje jej nie mamy. Albo - żeby przy zoologicznej analogii pozostać - od początku byłam przecież zdania, że zebra jest po prostu w czarno-białe pasy. ;) A za horrorami nie przepadam, gdyby to miał być film o płodzeniu potomka Szatana, to by mnie mógł co najwyżej rozśmieszyć. ;) Właśnie to drugie dno sprawia, że mnie ów obraz zachwyca.

ocenił(a) film na 8
Diana

OK, ale trochę właśnie to robimy: każde tłumaczy drugiemu, dlaczego jego interpretacja wydaje sie właściwsza...;)
Czyje na wierzchu...? Chyba Polańskiego.

hauser

Jeśli Polański zrobił świadomie film,który można interpretować poprzez schizofrenie bohaterki,to lepiej żeby się do tego nie przyznawał.
Film jest tak zmontowany,że niestety pozostawia nam tylko jedną interpretacje,i tu się z tobą zgadzam.
Choć nikt nikomu nie broni doszukiwać się własnych interpretacji,np:
Akcja "Gwiezdnych Wojen" tak naprawdę dzieje się w starożytnej Japoni,a wszystko to co widzimy na ekranie,to tylko halucynacje Luka Skywalkera.
Oczywiście żebym usłyszał osobiście od kogoś taką interpretacje,to zastanowił bym się,czy dana osoba sama niema problemów ze schizofrenią.
Ale cóż,niech każdy interpretuje filmy jak mu się żywnie podoba.A dla Diany polecam filmy Davida Lyncha,tam jest się czego doszukiwać,po prostu dżungla zagadek.

ocenił(a) film na 9
oskar0577

Nie wiem czy zadałeś sobie (niemały ;)) trud przebrnięcia przez powyższą dyskusję. Chyba nie, albo filmu nie oglądałeś dostatecznie uważnie, bo nie pisałbyś wtedy, że "film jest tak zmontowany,że niestety pozostawia nam tylko jedną interpretacje". Pisałam już wielokrotnie, że żadna ze scen (wyłączają finałową, ale - przyjąwszy jedną z dwóch perspektyw - można ją również dwojako odczytać) nie jest jednoznaczna i może być równie dobrze tłumaczona zbiegiem okoliczności. To niezupełnie to samo co wyjaśnianie miejsca akcji "Gwiezdnych wojen" halucynacjami bohatera, bo nie ma w tym filmie ani jednej sugestii na taki tor myślowy naprowadzającej (już sam początek, skierowany bezpośrednio widzów, ustawia odpowiednią perspektywę - dawno, dawno temu, w odległej galaktyce...)

Nie mam również pojęcia dlaczego twierdzisz, iż "Jeśli Polański zrobił świadomie film,który można interpretować poprzez schizofrenie bohaterki,to lepiej żeby się do tego nie przyznawał." Nakręcić tak idealnie dwuznaczny film to nie lada sztuka! Oczywiście każdy ma prawo wybrać dowolną z tych interpretacji. I to jest właśnie najlepsze. Ja, patrząc na Rosemary, miałam przed oczami perfekcyjny obraz schizofrenii paranoidalnej, zwłaszcza, że miałam okazję śledzić rozwój tej choroby u mojej znajomej.

ocenił(a) film na 8
Diana

"Okazuje się, ze możliwa jest też inna interpretacja. Rosemary jawi się jako osoba niedojrzała uczuciowo, infantylna, uciekającą przed przerastającą ją rzeczywistością w świat fantazmatów. (...) Być może mamy więc do czynienia tylko z przypadkiem histerii, patologicznym strachem przed macierzyństwem, strachem wywołującym kompleks winy"
(Andrzej Kołodyński, Seans z wampirem)

Dla jasności - ja nie zgadzam się z powyższą koncepcja. Szczególnie ten "strach przed macierzyństwem" wydaje się dość wydumany.
Tym niemniej, taka interpretacja, jak widać, również jest podejmowana "na poważnie".

ocenił(a) film na 9
hauser

Niemniej również chodzi o sferę wyobrażeń, tyle że mających swe źródło gdzie indziej. "Strach przed macierzyństwem" mnie też nie przekonuje. :) Za bardzo freudowskie. ;)

Diana

Przebrnołem przez daną dyskusje,a nawet obejrzałem jeszcze raz film,i nie znalazłem żadnego wątku który mógł by wskazywać na schizofrenie bohaterki.
Jeszcze raz powtarzam:Jak Polański zrobił owy film,który można interpretować jako schizofrenie Rosemary,to kiepski z niego reżyser.
Film musiał by być prawie całkowicie kręcony z punktu widzenia bohaterki(tak jak ma to miejsce w "Lokatorze"),ale niestety tak nie jest,o czym już wspominał wcześniej Hauser.
Jak już wspomniałem,podoba mi się twoja interpretacja,ale za cholerę nie mogę jej wpasować w film.
Nie będę ci więcej podawał żadnych argumentów,bo zrobił to już Hauser(powtarzał bym sie tylko).
Zauważyłem także że zaciekle bronisz swojej teorii,i raczej nie odpuścisz,więc dalsze rozpisywanie sie na ten temat(z mojej strony oczywiście),niema najmniejszego sensu.
Pass...!

ocenił(a) film na 9
oskar0577

Nie o osobny wątek chodzi, lecz o niedopowiedzenia i niejednoznaczność wszystkich scen.

"Jeszcze raz powtarzam:Jak Polański zrobił owy film,który można interpretować jako schizofrenie Rosemary,to kiepski z niego reżyser."

Twoje prawo. Niemniej wielu krytyków zgadza się co do tego, że taki właśnie był zamysł Polańskiego i w tym upatruje jego geniuszu. Kiepskim reżyserem byłby, gdyby zrobił prosty film o przyjściu na świat Antychrysta, bez żadnych podtekstów i przemycenia innych możliwości interpretacyjnych.

Nie rozumiem skąd przekonanie, że film musiałby być kręcony z punktu widzenia bohaterki, by interpretować go w kategoriach choroby psychicznej. Obserwujemy przecież pewne zachowania z boku, jesteśmy świadkami pewnych zdarzeń, a nie ich uczestnikami. Widzimy wprawdzie rzeczy, które graniczą z wiarą w zdrowy rozsądek, ale wciąż tylko *graniczą*, nigdy jej do końca, jednoznaczenie nie przekraczają. Właśnie ten umiar, ten brak postawienia kropki nad "i" stanowi o sile tego obrazu.

"Nie będę ci więcej podawał żadnych argumentów,bo zrobił to już Hauser(powtarzał bym sie tylko)."

No, dobrze, ale z hauserem doszliśmy do konsensusu, więc próbuj. ;) Tylko sie nie powtarzaj! :) Wykaż, proszę, że któreś z dziwacznych zdarzeń nie mogło być wynikiem zbiegu okoliczności. :>

A już tak na koniec - przecież ja nikomu nie odmawiam interpretacji w kategoriach dosłownych - jako rasowego horroru. Interpretacja odmienna jest wartością dodaną, jest czymś, na czym film zyskuje, a nie traci.

Diana

Zauważyłem że film wywołał małą burzę w śród krytyków,jeśli chodzi o jego interpretacje.Wnioskują,polemizują,a pytanie nasuwa się:Czy Polański umyślnie nakręcił film który można w dwojako interpretować?
Moje stanowisko jest tu jednoznaczne,a brzmi ono:"NIE".Reżyser który miał by zamiar stworzyć coś takiego pozostawił by parę wskazówek dla widza,który mógł by wybrać którym torem chce podążać(jeśli zauważyłaś jakieś,to opisz i uzasadnij mi je pokrótce).
Polański wręcz przekreślił taką możliwość.Fabuła filmu podąża oczywistym torem,sama w sobie przekreśla możliwość innej interpretacji,jaką niby jest choroba psychiczna głównej bohaterki.
Choć by wziąć samobójstwo dziewczyny która wyskakuje z okna domu Castevetów,nagła śmierć przyjaciela który odkrył prawdę o sąsiadach,oraz dziwną utratę wzroku rywala Guya,czy to nie za duży zbieg okoliczności.
Weźmy też scenę w której po zjedzeniu deseru,Rosemary budzi się mocno podrapana,a mąż po wykorzystaniu nieprzytomnej żony,głupio sie tłumaczy długimi paznokciami.Czy ta scena może być urojeniem?
Nazwisko i imię sąsiada,które układając się z liter dosłownie wskazuje że jest on synem satanisty i czarownika który mieszkał wcześniej w tym samym domu,może być czystym wymysłem chorej kobiety?
Zauważ też,że na początku Rosemary nie kojarzy ani nie łączy wszystkich tych faktów,jak to robią zazwyczaj schizofrenicy.
Takich lub innych przykładów(może akurat mniej istotnych)jest jeszcze mnóstwo,ale pisanie i tłumaczenie ich zajeło by strony.

Piszesz: "Wielu krytyków zgadza się co do tego,że taki właśnie był zamysł Polańskiego".

Jeśli taki był(nie przeczę że nie,bo tego akurat nie wiem),to na pewno z niego zrezygnował.Może było to spowodowane jakimiś trudnościami typowo technicznymi oraz finansowymi(jak to zwykle bywa z producentami),bo zrobić film o dwojakiej interpretacji,trzymając się przy tym fabuły książki to nie lada wyczyn.
A może dlatego że Polański brał pod uwagę owy zamysł(czy kiedykolwiek o tym gdzieś wspominał,tego nie wiem?),stąd cała ta polemika,oraz dopatrywanie się w filmie czegoś czego najwyraźniej niema.
Sam przyznam że był by to wielki plus dla filmu,ale niestety tak nie jest.Chociaż i tak uważam że film jest bardzo dobry.

ocenił(a) film na 9
oskar0577

"Reżyser który miał by zamiar stworzyć coś takiego pozostawił by parę wskazówek dla widza,który mógł by wybrać którym torem chce podążać(jeśli zauważyłaś jakieś,to opisz i uzasadnij mi je pokrótce)."

Przede wszystkim, gdyby film był, jak tego chcesz, całkowicie pozbawiony drugiego dna, nie wywoływałby tylu sporów na temat interpretacji. Poza tym nie szukaj w filmie niczego ponad, bo kluczem jest to, czego *nie ma*. A nie ma jasnej komunikacji między widzem a reżyserem, który prostymi środkami mówiłby nam: "Tak, to jest film o przyjściu na świat Szatana". Polański kluczy, balansuje na granicy prawdy i fikcji, pokazuje dziwaczne zdarzenia, zbiegi okoliczności, które zdają sie nieprawdopodobne, ale NIC nie wymyka się ostatecznie logice, nie sprzeciwia regułom prawdopodobieństwa. Nie jest tak, jak np. w "Egzorcyście", gdzie jesteśmy świadkami, jak głowa Regan obraca wokół własnej osi, a jej wyczyny dostrzega nie tylko jedna osoba, która mogłaby być posądzona o halucynacje. "Egzorcysta" i "Dziecko Rosemary" to dwie zupełnie inne narracje.

"Zauważ też,że na początku Rosemary nie kojarzy ani nie łączy wszystkich tych faktów,jak to robią zazwyczaj schizofrenicy."

Przecież te zdarzenia nie mają miejsca równocześnie, więc jakże mogłaby je od razu skojarzyć? Jest dokładnie tak, jak to się dzieje w przypadku psychozy. Najpierw sygnały są słabe, chory coś sobie roi, potem dostrzega wokół rzeczy coraz bardziej pasujące do jego koncepcji, wreszcie wszystko układa się w spójny obraz spisku. Tutaj obraz spisku *musiał* być dodatkowo spójny także dla widza właśnie po to, by umożliwić tę podwójną interpretację.

hauser

Chociaż interpretacja Diany mi się spodobała(podkreślam:nie Polańskiego).Jeszcze dziś wrzucę film do Movie Makera,i trochę go potnę,zobaczymy co z tego wyjdzie.

ocenił(a) film na 8
oskar0577

No i co wyszło...? ;)

ocenił(a) film na 8
hauser

Chyba nic nader ciekawego...

ocenił(a) film na 8
hauser

Post scriptum:

Aby film stał się wiarygodny, postanowiłem zastosować pewien wybieg: dopuścić interpretacje, że nadprzyrodzone przeżycia Rosemary są wytworem jej wyobraźni(...) Oto dlaczego przez cały film rozmyślnie przewija się nić dwuznaczności.

Roman Polański, Roman, Warszawa 1989, s. 216

ocenił(a) film na 10
hauser

"wiarygodny" - teraz pozostaje nam tylko pytanie, w co mamy tak naprawdę wierzyć? :) W moim przekonaniu cytat daje nam już jasną sugestię, że ta "psychologiczna" interpretacja jest czymś w rodzaju dodatu, który widz może sobie zaserwować po obejrzeniu filmu (jak w przypadku Diany), i który przede wszystkim ma prowokować do tego typu wymiany zdań. A słowo "dopuścić" jest tu najlepszą wskazówką.

Przyznam szczerze, że od początku skłaniałem się bardziej ku interpretacji hausera, choć w trakcie oglądania różne zamysły przewijały mi się przez głowę. Ostatecznie - żeby było śmiesznie - obstaje za trzecią interpretacją ("nie ma schizofrenii, nie ma szatana, jest spisek"). Mimo wszystko wydaje mi się najbardziej prawdopodobna, bo jak hauser powiedział, godzi ze sobą sporne kwestie. Guy z pewnością nie bez powodu z dnia na dzień przekonuje się do nowych sąsiadów, cała wizja poczęcia jest oczywistym efektem narkotyzacji Rosemary, 'reproduktorem' jest naturalnie człowiek (wątpię, by Polański pokazywał nam mocno naciągane, rzeczywiste zedejście szatana na ziemię; dodatkowo już w samej wizjii, Guy rozbiera ją i nagle znika, kobietę otaczają wszyscy, którzy są wplątani w fanatyczne kółko, zapewne zawołani przez Guya; Minnie stwierdza nastepnie, że jeśli Ro zjadła deser, to nic nie widzi, ani nic nie słyszy; kobiera jest zatem półprzytomna, miesza rzeczywistość z majakami spowodowanymi narkotyzacją;), nie bez powodu faszerowana jest różnego rodzaju świństwami, czego następstwem są bóle - słowem, jej fanatyczne otoczenie robi wszystko, by jego wierzenia, być może jakieś przepowiednie stały się prawdą, za wszelką cenę. Dziecko rodzi się zdeformowane po części ze względu na zażywane przez matkę 'zioła' od Castevetów i być może po części ze względu na możliwe deformacje dokonane już przez satanistów po porodzie. Bo tak naprawdę nie wiemy co dokładnie stało się z oczami dziecka, a co tak bardzo wstrząsa matką.

ocenił(a) film na 8
enougher

Ciekawa obserwacja. Przyznam, że tego nie wychwyciłem: faktycznie, można zinterpretować słowa Polańskiego jako potwierdzenie jego metody wzbogacenia filmu poprzez dodanie do jego bazy, rdzenia (wątek satanistyczny) wzbogacającej odbiór nadbudowy (psychologiczna interpretacja).

ocenił(a) film na 8
hauser

Kolejna cegiełka potwierdzająca realność demonicznej interpretacji:

"Kiedy oglądałem po raz pierwszy Dziecko Rosemary Romana Polańskiego, zdziwiłem się bardzo, że siły nieczyste nie są przemyślnie fabrykowanym złudzeniem, ale po prostu istnieją, knując spisek przeciwko ludzkości..."
(Andrzej Werner, To jest kino, Warszawa 1999)

ocenił(a) film na 10
hauser

Polański znany jest z tego że wiele spraw zmyśla, wyolbrzymia;) Zarówno jeżeli chodzi i życiorys jak i filmy. Podobnie jak Kałużyński, kilka wersji na jeden fakt.Dlatego ten cytat niczego nie udowadnia.

ocenił(a) film na 8
Wielki_ted

Daje podstawy do postawienia hipotezy, wspiera ją. Chyba, że zasady nie wierzymy niczemu, co twierdzi Polański?

ocenił(a) film na 8
hauser

Nawiazales do jakiego gatunku film przynalezy, skoro do horrow, ozancza to, ze nie musi byc on realny. Po przeczytaniu ksiazki, skonsultowalem sie ze znajomym, i stwierdzilismy, ze wg nas historia zdazyla sie. W wikipedii 1 zdanie na temat ksiazki to cos w typie, studium kobiecego obledu. Kobieta nie jestem, przeczytalem ta informacje po przeczytaniu ksiazki, dla mnie nie bylo w tym obledu. Oczywiscie gdybym mnie zapytano czy wierze, ze ta historia mogla sie wydarzyc, zaprzeczylbym. Lecz wydaje mi sie, ze nie o racjonalizmu tu chodzi.
Ludzie lubia doszukiwac sie glebi, w rzeczach prostych do rozszyfrowania. Ira Leving pozostawia, wolny wybor, kazdy moze sam wybrac swoje zakonczenie. W filmie Polanskiego, przynajmniej dla mnie, zostalismy tego wyboru pozbawieni.
Gdyby bylo to studium schizofreni czy tez innej choroby umyslowej, ogladalibysmy film oczami Rosemary, a tu ogladam wiekszosc filmu z wlasnej prespektywy, Rosemary nie kreuje wlasnej rzeczywistosci, a stara sie odnalezc w obecnej, pelnej klamst, i uludy.

Tym, ktorzy nie czytali ksiazki polecam jej lekture. Przynajmniej w mojej opinii, moja wyobraznie jest lepszym rezyserem niz Polanski. Napiecie budowane przer Levinga na kazdej ze stron takze jest nie porownywalne do wizualizacji na ekranie.
Na rzecz filmu przemawia jednak genialna muzyka.

ocenił(a) film na 9
_ZeT_

Właśnie film skończyłem, pierwszy raz oglądem go bacznie patrząc na aspekty związane z schizofrenią. Ostatni widziałem parę filmów o tej tematyce zaczynając od "wstrętu" przechodząc przez "spidera" kończąc na "Naober". Przyznam się zainteresowała mnie ta choroba i troszeczkę o niej poczytałem. Nie wiem jak było w książce bo nie miałem okazji jej czytać ale w filmie jest bardzo dużo odniesień do schizofrenii. Zaczynając od samej przebiegu choroby ,który może być bardzo znikomy a doprowadzić do kompletnego wykorzeniania psychiki ze świata realnego. Tak właśnie działo się z główną bohaterką. Poza tym przyjrzyjcie się jej ruchom, wyrazom twarzy a najbardziej sposobowi chodzenia w niektórych scenach. Niekiedy wydają się zupełnie inne a są naturalnymi niekontrolowanymi odruchami.
Piękno i zarazem geniusz tego filmu pozwala na dwie interpretacje.

ocenił(a) film na 8
alekgub

Zazwyczaj w kontekście schizofrenii przywoływany jest inny film Polańskiego, "Wstręt" (w tym przypadku nie ma wątpliwości, ze bohaterka cierpi na zaburzenia psychiczne).
Jakoś nie bardzo chce mi sie wierzyć, żeby Polański zrobił dwa filmy o schizofrenii.

ocenił(a) film na 10
hauser

Dlaczego miałoby się to wykluczać? Wręcz przeciwnie, widać była to tematyka, która zajmowała Polańskiego przez pewien czas. Jeszcze należałoby dodać tu Lokatora. Chociaż ta dwuznaczność interpretacji, otwarte zakończenie - tylko działa na korzyść filmu. I pewno był to zabieg celowy: zrobić mały mętlik w głowie widza i nie dać mu gotowej odpowiedzi. Zgadzam się w 100% z Dianą: zbyt prosty byłby to film, gdyby traktował tylko o istnieniu sił diabelskich i powiciu Antychrysta. To raczej nie u Polańskiego.

ocenił(a) film na 8
Abrakadabra

No tak, "Lokator" jakby potwierdzał zainteresowanie Polańskiego zaburzeniami psychicznymi... Ale czego potwierdzeniem są w takim razie "Dziewiąte wrota"? ;)

"Zgadzam się w 100% z Dianą: zbyt prosty byłby to film, gdyby traktował tylko o istnieniu sił diabelskich i powiciu Antychrysta. To raczej nie u Polańskiego."

W takim razie, o czym jest "Dziecko Rosemary"?

ocenił(a) film na 10
hauser

Moim skromnym zdaniem film jest celowo skonstruowany tak, żeby nie było do końca wiadomo o co chodzi. Jakkolwiek idiotycznie to brzmi ;) Ja nie neguję żadnej interpretacji, twierdzę tylko, ze choćbyśmy dyskutowali tu jeszcze bardzo długo, to nie dowiemy się, czy scena końcowa to tylko efekt obsesji bohaterki czy rzeczywiście coś co zdarzyło się naprawdę. Może się mylę, ale jakoś nie mogę oprzeć się wrażeniu, że było to celowe połączenie obu wątków i zapętlenie ich w taki sposób, żeby widz po wyjściu z kina jeszcze długo się zastanawiał nad tym, co jest istotą fabuły. Teoretycznie ostatnia scena powinna wszystko wyjaśniać, ale nie jest to aż takie oczywiste. Chyba nie ma jednej prostej odpowiedzi, czy to film o schizofrenii, depresji maniakalno depresyjnej czy faktycznie o działalności sekty i narodzinach dziecka szatana. I w tym chyba tkwi też ten smaczek. To nie jest minus filmu, wręcz przeciwnie. Oczywiście zaznaczam, nie uważam, ze się nie mylę :)

ocenił(a) film na 10
hauser

Chociaż przyznam, ten argument z Dziewiątymi wrotami paradoksalnie do mnie trafił ;)

ocenił(a) film na 7
alekgub

Dziwnie chodziła - szeroko rozwarte nogi, całe stopy; bo była w zaawansowanej ciąży. Po prostu.

ocenił(a) film na 10
hauser

"przynależność gatunkowa. Film jest horrorem"

-Polański nigdy nie robił filmów z jednego gatunku, on je miesza, tworzy pastisze. Dziecka Roseemary nie da się ubrać w jeden rodzaj fabuły.

Co do sedna problemu, czy wszystko to co się dzieje to choroba głównej bohaterki czy w zamyśle chciał pokazać zwidy umysłowe chorej kobiety czy też cała historia miała być realna to tylko Polański wie. Zapewne jest tak i tak ,tylko pytanie od którego momentu Rosemary wpada w majaczenie.
Uważam że Roman jak zwykle bawi się z widzem bo jak sam mówi "film jest moją zabawką". Tak jak osobowść Polańskiego jest nieodgadniona, bardzo skomplikowana tak i to jego sztandarowe arcydzieło nigdy nie będzie do końca zrozumiałe. Podobna sytuacja ma się z "Taksówkarzem"

ocenił(a) film na 8
Wielki_ted

"Polański nigdy nie robił filmów z jednego gatunku, on je miesza, tworzy pastisze. Dziecka Roseemary nie da się ubrać w jeden rodzaj fabuły."

Proponuję sprawdzić w słowniku pojecie "pastiszu"...(z wyjątkiem "Nieustraszonych zabójców..."), chyba. Nijak nie pasuje do kina Polańskiego. A co jest "wymieszane" w "Dziecku Rosemary"?

ocenił(a) film na 10
hauser

Zachęcam do poczytania książki 'perły z lamusa', gdzie Zygmunt Kałużyński opisuje charakterystykę filmów Polańskiego. No chyba, że jesteś, aż tak wybitnym krytykiem internetowym, że Kałużyński to dla Ciebie pikuś.
..............
Rozumiem, nie masz tej pozycji książkowej, to jeżeli poprosisz to zacytuję Tobie ten fragment gdzie mowa jest o Polańskim.

ocenił(a) film na 8
Wielki_ted

Jasne, chętnie się dowiem, jak pojęcie pastiszu rozumie Kałużyński.

hauser

A ja tylko chciałam zauważyć, że nie istnieje coś takiego jak "schizofrenia maniakalna" :)

ocenił(a) film na 8
ritsuko

A może jednak?:
http://forumprawne.org/prawo-rodzinne-opiekuncze/32427-przeciwskazania-do-zawarc ia-zwiazku-malzenskiego.html

hauser

Nie wierz forom internetowym ;). Może być psychoza maniakalno-depresyjna, schizofrenii maniakalnej nie zobaczysz w żadnym zestawieniu chorób psychicznych :). Nie piszę tego ze złośliwości, po prostu moje wykształcenie daje mi taką wiedzę

ocenił(a) film na 8
ritsuko

Szkoda. "Schizofrenia maniakalna" widać pojawiła się tylko w mojej głowie.
Miejmy nadzieję, że sobie pójdzie.

ocenił(a) film na 8
hauser

Takie rzeczy istnieją

hauser

A ja na razie przeczytałam sam temat (bez komentarzy pod nim i bez odnośnika do tematu Diany), ale muszę przyznać, że to całkiem ciekawy pomysł. Nie trzeba wcale od razu wybierać tylko jednej drogi rozumienia. Ja tam mogę patrzeć raz tak, raz tak - w zależności od ochoty. Gatunkami filmowymi bym się nie kierowała, ale jeśli już, to filmy o szaleństwie także często podpadają pod horrory.
W sumie jest to bardzo oryginalne i ciekawe spojrzenie na ten film. Na razie nie widzę słabych stron. Nie zgadzam się, że wszystko powinno być "oczami Rosemary". Tzn. uważam, że film jest tak skonstruowany, że ta interpretacja daje radę. Pewnie to wyszło Polańskiemu przypadkowo, czy powiedzmy intuicyjnie, bo niewątpliwie ma wielki dar do tworzenia dzieł wybitnych i po prostu wrodzone wyczucie. W każdym razie to bardzo ciekawe spojrzenie. Dzięki Diano za podzielenie się nim :)

hauser

schizofrenia ? ludzie, ale wy się doszukujecie :) to mistrzowski horror z elementami psychologicznymi (spisek) wykraczający poza kanony tradycyjnych krwawych horrorów które mają zniesmaczyć i poniżyć ludzką godność. Ten film to klasyk :) a opowiada o Rosemary którą zapładnia szatan za "pozwoleniem" (głupio to może brzmi ;p) Guya, proste :) i nie ma co się doszukiwać tego że to schizofrenia, że głowna bohaterka ma zwidy itp itd, po prostu przychodzi na świat antychryst i tyle w temacie a czarna kołysanka z krzyżem opuszczonym w dół jest bardzo klimatyczna !!!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones