Do filmu miałam dwa podejścia, jedno zakończyło się po godzinie z powodu absolutnego braku akcji i tym samym mojego absolutnego braku zainteresowania. Drugie podejście wypadło przypadkiem w tv, film leciał już od godziny więc stwierdziłam, że przeżyję. W końcu w drugiej połowie filmu akcja powinna być już daleko posunięta. Błąd.
Film był nużący i irytujący do samego końca, ale w ostatnich minutach przynajmniej pojawiło się tytułowe dziecko i wyjaśniło się, czego chcieli "przerażający" kultyści. To musi być w cudzysłowie, ponieważ ich zachowanie pod koniec wywołało jeszcze większe zażenowanie, niż gra głównej bohaterki przez cały film.
Pewnie znajdzie się grono osób oburzonych takimi słowami, ale w mojej opinii film nie broni się nawet tym, że jest stary. Jest wiele starych filmów lepiej zagranych i ciekawszych, a ten w dodatku miał gotowy scenariusz i wykorzystał go w... taki sposób.
Mówiąc krótko: emocje jak na grzybach, 4/10.
PODPISUJE SIE POD TWOIM POSTEM WSZYSTKIMI KONCZYNAMI!!! Ja uwazam ten przereklamowany film za jeden z najslabszych filmow POLANSKIEGO i naprawde malo jaki film w zyciu mnie tak wynudzil i zniesmaczyl. Te nagrody i owacje na stojaco to chyba dawali jacys debile... Wiem wiem o gustach sie nie dyskutuje ale gdyby tak bylo to by nie bylo portali takich jak Filmweb ;)
To jest ciekawe, że ci debile są jakoś zawsze na zewnątrz... Filmoznawcy, kulturoznawcy, profesorowie, czy miłośnicy kina - nie ma znaczenie, bo to po prostu "debile", i już. Świat jest taki prosty.
Prawda? Mógł pisać "brzdące" i wtedy byś przyklasnął, bo to odpowiedni sposób personalnego ataku.
Znowu kogoś personalnie atakujesz? hyrkanie, opamiętaj się. To nie pole bitwy. P.S. Kopiesz coś na Podlasiu? Odkopałeś coś?
Już parę razy pytałem, nigdy nie odpowiedziałeś: czemu prawica zarzuca lewicy cechy prawicowe? :)
Np dyskryminację, totalitaryzm.
Putin zarzuca, uwaga, "liberalny totalitaryzm" :) Od razu mi się przypomniało.
Dziesiątki razy śmiałeś się ze śmierci ludzi na granicy (37 potwierdzonych zgonów na skutek działalności SG), a wciąż to mnie zarzucasz, że robię to, co ty robisz.
Zaraz, zaraz. Więc jednak nie twierdzisz, że funkcjonariusze Polskiej Straży Granicznej kogoś zabili tylko, że to, cytuję: ,,skutek działalności SG"? To jak to w końcu jest? Zamordowali, czy nie? Bo moim zdaniem nawet jeżeli ktoś stracił życie, to tylko przez głupotę i marzenia o niemieckim socjalu. Dali się wpuścić w maliny przez lajdaszenkę. Dali mu forsę a on ich wykiwał. Winą obarczył Polaków. A pożyteczne idioty podjęły to oszczerstwo. Teraz bredzą, że funkcjonariusze Polskiej Straży Granicznej to mordercy...
Ciebie tak nazwałem. A jak mam nazywać ludzi, którzy myślą, że jak zapłacą lajdasience to my, Polacy, przepuścimy ich przez swoje terytorium do Niemiec? Dla ciebie to inteligencja. Moim zdaniem to inteligencja inaczej, żeby sprzedawać dom i płacić hyrkanom i innym przemytnikom za przemyt siebie w celu zdobycia niemieckiego socjalu.
hyrkanie, czy myślisz, że w te święta wielkanocne nasi pogranicznicy będą mieli spokój, czy może ktoś zaatakuje ich nieświątecznie? Bo naprawdę mi ich żal. Święta się zbliżają, a tutaj taka agresja.
Mi film przypadł do gustu za pierwszym podejściem i uważam go do tej pory za najlepszy po Lokatorze film Polańskiego i jeden z najlepszych w światowej kinematografii. Tak więc, nie zgadzam się. Dodam, że skoro nie odczuwasz emocji przy zbieraniu grzybów, to faktycznie takie filmy nie są dla ciebie.
Mam takie samo odczucie. Przeważnie większość tzw. klasyków ma u mnie wysokie oceny, ponieważ klasa aktorów, ciekawa historia po prostu na to zasługują. "Ptaki", "Milczenie Owiec" - kino wysokich lotów, gdzie nie ma hektolitrów krwi, a jednak robi na widzu wrażenie. No a w każdym razie na mnie zrobiło. "Dziecko Rosemary" stanowiło dla mnie priorytet. Robiłam do niego jednak kilka podchodów, a gdy wreszcie udało mi się z tym w pełni zmierzyć zawiódł mnie na całej linii. Przede wszystkim jak dla mnie główna bohaterka była irytująca. O wiele lepsza była kreacja głównej bohaterki filmu "Babadok", w którym też narastało napięcie, psychoza robiła swoje. Wracając jednak do głównego wątku: antychryst. Cóż... Oglądałam "Omena" przed "Dzieckiem Rosemary" i dla mnie postawił dość wysoko poprzeczkę.
Cóż... Na grzyby chodzić nie lubię, dlatego porównanie jak najbardziej trafne :) Pozdrawiam :)
Jak można nie lubić zbierać grzyby, wędkować to rozumiem, ale grzybobranie ? ;P
"Jest wiele starych filmów lepiej zagranych i ciekawszych, a ten w dodatku miał gotowy scenariusz" hahahaha
Wybacz Freya, szanuję Twoje negatywne zdanie n/t filmu, ale Ty nie masz większego pojęcia o kinie, o czym świadczy powyższy cytat.
Twoja wypowiedź jest za długa w porównaniu z tym, co masz do powiedzenia n/t fimu. Wystarczyłoby napisać, że dla Ciebie był nudny. I to jest w porządku.
Nie stać Cię jednak na głębszą analizę. Nie masz do tego narzędzi - mam na myśli znajomości kina i wiedzy fachowej. Nie wszystkie filmy są rozrywką dla szerokiej publiczności. Nawet te współczesne. To jest sztuka, jak malarstwo albo muzyka.
Uważam, że do wyrażenia opinii na forum można (a nawet powinno się) użyć więcej, niż jednego zdania.
Poza tym, nie wiedziałam, że filmy są tworzone do oceny wyłącznie przez fachowców. Nawet taki szaraczek jak ja, bez wykształcenia kierunkowego, może wiedzieć, czy filmy był dobry i nie uważam, żeby ten taki był. Tym bardziej nie ma w nim niczego ambitnego, aby był powód go analizować (co innego książka, a tej nie czytałam). Jeżeli dla Ciebie ten film był udanym dziełem pod jakimkolwiek względem, to spoko, natomiast ja oceniam według własnych kryteriów i upodobań, nie sugerując się czyimkolwiek zdaniem, zwłaszcza fachowców.
50 lat minęło i trzeba było nadrobić zaległości, no i rozczarowanie. Tyle hałasu o nic. Ujdzie i nic więcej. Nie dołączę do pochlebców - 4/10 !!!
Jeśli oczekujesz akcji to sięgnij po jakąś nawalankę z Seagalem, Szybkich i wściekłych albo film o superbohaterach.
Dobrze, że nie dodałeś Transformersów, bo to już było :)
Ludzie na fw mają chyba jakiś problem z zasobem słownictwa, skoro poprzez akcję potrafią zrozumieć tylko nawalankę z Seagalem.
Z początku strasznie się najarałem tym, że miejscem akcji jest Dakota - dom w którym mieszkał i przed którym zginął John Lenon. No, myślę sobie, nie może być źle. I z początku tak było. Jakieś tajemnicze historie osób które zamieszkiwały ten dom rozbudzały mój apetyt. Pierwsze samobójstwo też podkręciło moje emocje. Ale z czasem film stawał się coraz bardziej irytujący. Ja rozumiem że to byli jacyś sataniści, ale dlaczego sami starzy?! Starzy irytujący sąsiedzi, stary doktor, nawet przyjaciel głównej bohaterki był stary. Ta Rosemary to zresztą jakaś niemota była. Nowy York, lata sześćdziesiąte to nie była średniowieczna wioska. Ludzie chodzili do lekarzy, a nie do wiedźm. A ta pije jakieś "ziółka" od starej baby. Wszyscy jej mówią co ma robić i przestawiają z kąta w kąt. Mąż jakiś dziwny. Swoją drogą to jakoś szybko do nich dołączył. Już nie będę mówił że wszyscy jarali przy ciężarnej, bo wiem jak kiedyś popularne były papierosy. Ciężko mi ten film nazwać horrorem. Lepiej sobie go odpuścić.