Faktycznie kreacja Georga C. Scotta sprawia wrażenie, że naprawdę oglądamy amerykańskiego generała. Jest to na tyle sugestywne, że gdyby było mi dane go spotkać, mimowolnie zacząłbym mu salutować i trzaskać obcasami. Jest to moim zdaniem jedna z najlepszych ról męskich jakie oglądałem. Aktor wiedział co chce zagrać i warsztatowo był w stanie sprostać swoim planom. Nie dziwię się, że przyznano mu Oscara. I nie dziwię się, że go nie przyjął. Cała jego sylwetka zdradza charakter. I pewnie dlatego tak świetnie zagrał niepokornego generała.