Oglądając miałam wrażenie, że ktoś po jakimś czasie postanowił nakręcić coś na wzór kontynuacji, a że nie mógł tego zrobić z powodu zamkniętej już historii, to wymyślił sobie co wydarzyło się między bohaterami.
W zasadzie żadna rzecz pokazana w Straconych latach nie była wspomniana w serialu z 1983, a nawet była jedna sprzeczność (wtedy gdy Maggie mówiła Ralphowi, że po wspólnych chwilach w domku na plaży nie mogła już być ani z Lukiem, ani z innym mężczyzną). Nie wspomnieli o partnerze Justine (Rainerze), a mogli, bo mówił on, że poznał Ralpha podczas wojny. Jak Ralph przyjechał do Maggie (chyba w 1955) to wspominali coś o tym, że nie tak dawno się widzieli. Myślałam, że będzie do tego nawiązanie w Straconych latach, ale też się przeliczyłam.
Niby wszystko się zgadzało, bo bohaterowie ze Straconych lat tak samo się nazywali, były pomiędzy nimi te same koligacje, wyglądali podobnie jak Ci z 1983, ale to były zupełnie inne postacie! Najbardziej raziło mnie:
-zmiana Maggie (nie była już taka temperamentna, charyzmatyczna i momentami okrutna, tylko ... spolegliwa)
-zmiana relacji pomiędzy Maggie i jej matką
-przemiana matki Maggi (znikł jej spokój, klasa, ale też chłód)
-przemiana Luke (nagle zainteresował się rodziną)
W ogóle bohaterowie inaczej się poruszali, inaczej mówili, byli jakby cieniem osób z 1983, jakby nigdy nie widzieli serialu i słabo znali postacie, które grali.
Bez sensu był wątek z walką o Dane w sądzie, a już w ogóle mało prawdopodobne było to, że Luke, tak bardzo nieznoszący katolików i Ralpha, nie powiedział nikomu o dziecku księdza! Niby dlatego, żeby Magie, Ralph i Dane nie mogli tworzyć szczęśliwej rodziny...
Stracone lata nic ciekawego nie wniosły do historii pierwowzoru, choć mogły rzucić nowe światło na pewne wydarzenia. To stracona możliwość nacieszenia się bohaterami i ich miłością do siebie w czasach, gdy mieli szansę na wspólne życie, ale z niej nie skorzystali.